Oryginalna strona colobot.cba.pl umarła, gdy cba.pl przestało oferować darmowy hosting. To jest statyczny mirror, pobrany w 2018. ~krzys_h
 Polski Portal COLOBOTa - COLOBOT Polish Portal
Forum - Polski Portal COLOBOTa
Strona głównaStrona główna UżytkownicyUżytkownicy GrupyGrupy StatystykiStatystyki


Poprzedni temat «» Następny temat
Impossible Creatures - recenzja by Simbax
Autor Wiadomość
Simbax 
Mod


Twoja ulubiona misja: Wszystkie na Krystalii
Pomógł: 6 razy
Wiek: 22
Dołączył: 07 Sie 2009
Posty: 473
Skąd: z Leszna
Wysłany: 21-04-2011, 13:31   Impossible Creatures - recenzja by Simbax

IMPOSSIBLE CREATURES – RECENZJA


To, co zachęca do zagrania w nowe tytuły, to przede wszystkim innowacyjność, coś czego jeszcze nie było. Microsoft Game Studios wie o tym, więc wydało produkcję studia Relic Entertainment, która od innych RTS-ów różni się tym, że sami tworzymy jednostki do walki na polu bitwy.

Być może nazwa producenta z czymś wam się kojarzy. Odpowiada ono za popularnego Warhammera 40,000: Dawn of War, choć już spod innego wydawcy. Tak naprawdę Impossible Creatures zostało wydane wcześniej, ale już wtedy jego twórcy mieli doświadczenie w tworzeniu strategii. Dziwne jest więc to, że wydanie w 2003 roku strategii, o której piszę, odbyło się bez większych fajerwerków. Z pewnością jest to gra niedoceniona wśród graczy. Mimo wysokich ocen redaktorów różnych pism szybko straciła na popularności. Ba, nawet nie pamiętam czy ją kiedykolwiek zdobyła!

Będę jednak musiał zacząć od gorszego elementu – fabuły. Kampanie rozpoczynamy bardzo klimatycznym, czarno-białym filmikiem w stylu komiksowym. Główny bohater – Rex Chance, który już na pierwszy rzut oka wygląda na łowcę przygód, wyrusza na południowy Pacyfik, aż w końcu trafia na ciekawą wyspę, w której okazuje się, że pewien zły jegomość chce podbić świat. Wykorzystuje w tym celu biologa, dzięki któremu jest w stanie łączyć DNA różnych zwierząt i tworzyć niebezpieczne mieszanki i klonować je tworząc w ten sposób całe armie. Bardzo prosta fabuła jak na strategię. Już na początku przychodzi mi na myśl „ech, trzeba się pozbyć kolejnego psychola…”. W czasie podróży spotykamy nowe postacie – i te dobre, i te złe. W końcu ktoś musi dowodzić tymi potworami. Cały czas przenosimy się z wyspy na wyspę, zdobywamy DNA kolejnych zwierząt i plany coraz to mniej przydatnych budynków. Niby wszystko fajnie, ale… Każda misja wygląda tak samo. Nawet nie musimy zbytnio wysilać mózgownicy na polu walki, wystarczy zbudować silną armię i wsio, pozamiatane... Szczerze mówiąc to nawet nie miałem ochoty przechodzić kampanii.

Czy to oznacza, że miano strategii ta produkcja otrzymała tylko przez sposób sterownia? Niezupełnie. O ile w kampanii wystarczy taktyka „zbuduj, atakuj, co chwilę przysyłaj posiłki”, to w trybie Skirmish (potyczkach) rozrywka jest już bardziej dynamiczna. Być może wyda się to dziwne, ale AI przeciwników potrafiło mnie niejednokrotnie zaskoczyć. Było ciekawie, zwłaszcza na mapach z większą ilością „graczy”, zwłaszcza w rozrywkach 2 na 2, gdzie nierzadko sojusznicy są rozmieszczeni po dwóch różnych końcach mapy. Możemy się spodziewać ataku z co najmniej dwóch stron i to w dodatku w najmniej spodziewanym momencie. W czasie gdy z komputerowym przyjacielem niszczyłem bazę wroga, jego sojusznik, bot, potrafił zaatakować moją bezbronną bazę zamiast pomóc swojemu. Równało się to mojej przegranej, ponieważ strata głównego budynku niezależnie od armii kończy się porażką.

Piszę tu o botach, przecież największa zabawa będzie z realnymi ludźmi, bo jest to gra pokroju „łatwo opanować, ale trudniej wymasterować”. Niestety nigdy nie zagrałem w tryb Multiplayer, bo… nie działał. Nie wiem czy to się wiąże z wyłączeniem serwerów, czy problemami po mojej stronie, ale fakt pozostaje taki sam. Chociaż zawsze można spróbować rozrywki LAN, choć niestety nie miałem z kim.

Czas przejść do najważniejszej rzeczy w tej produkcji, za co jestem jej w stanie wybaczyć wszystkie dotychczasowe mankamenty. Mianowicie nie mamy żadnych określonych frakcji typu „Stany Zjednoczone vs. Koreańczycy” czy „Elfy vs. Orkowie vs. Ludzie”. Tutaj my sami tworzymy swoje „frakcje”. Mianowicie gra posiada coś w rodzaju edytora. Do dyspozycji mamy DNA około 50 zwierząt. Co możemy z nimi zrobić? Wygląda to w ten sposób: każde zwierzę ma poszczególne części ciała (tułów, łapy przednie, łapy tylne, łeb, ogon, czasami skrzydła, płetwy itd.). Wybieramy dwa dowolne zwierzęta. Teraz wybieramy, które części ciała będzie posiadała nasza kreatura… Co powiesz na kojota z ogonem skunksa? A może niedźwiedź z płetwami? A co powiesz na latającego wieloryba? Ta gra pozwala spełnić te chore marzenia. Przy niej powiedzenie „kiedy świnie zaczną latać” traci swoje znaczenie.

Oczywiście są nałożone pewne limity i trzeba dobrze balansować umiejętnościami. Każda część ciała u każdego zwierzęcia daje inne premie i odejmuje coś innego. Na przykład łapy niedźwiedzia mogą znacznie zwiększyć siłę ataku, ale stwór będzie się poruszał z pewnością wolniej. Możemy dodać górną płetwę, aby szybciej pływała, ale możemy przez to stracić specjalną umiejętność, która wynika z posiadania tułowia danego zwierza. Możliwości jest mnóstwo. Wspomniałem o specjalnych umiejętnościach, są one raczej takimi wspomagaczami np. ogon skunksa pozwala na polu bitwy wzniecić przykry zapach. Jeśli chodzi o limity to w zależności od potęgi kreatury ma ona różny poziom. Oznacza to, że aby z niej skorzystać będziemy musieli w trakcie rozrywki zwiększyć poziom technologiczny, co wcale nie jest tanie. Poza tym mamy „tylko” 9 slotów w armii, a musimy się czymś bronić na początku. Trzeba pamiętać, że Dobra armia to podstawa. Jej wykorzystanie to już inna sprawa.

Czas zająć się oprawą audiowizualną, czyli tej części, której nie lubię opisywać. Jak na tamte lata grafika jest średnia, szału nie ma. Tekstury otoczenia jak na mój gust są niezbyt ładne, ale trzymają jakiś swój… klimat. O super ścieżce dźwiękowej nie ma co marzyć. W trakcie kilkugodzinnej zabawy usłyszałem chyba tylko dwa, góra trzy utwory. Ponieważ wiało miejscami nudą, musiałem sobie w tle puścić jakąś swoją muzykę. W dodatku każde zwierzę wydaje tylko JEDEN dźwięk. No, właściwie to dwa. Mianowicie jeden, który wydaje, gdy go zaznaczymy, a drugi to odgłosy bólu po zaatakowaniu go. Ma to swoje plusy, bo gra ma małe wymagania, ale mimo wszystko mogli się bardziej postarać…

Podsumowując, gra posiada wiele wad i błędów, nie ma oszałamiającej grafiki, dźwięku i, co gorsza, fabuły. Jednak ma w sobie tą magię, że czas przy niej się spędza miło (pomijając samą kampanię). Ma w sobie nowe elementy zmuszające to myślenia lub kombinowania. Właściwie to drugie określenie jest moim zdaniem lepsze (sam edytor ma nazwę Combinator :) ). Zapewnia jednak wiele zabawy i jest idealna na długie zimowe wieczory, gdy nie ma nic lepszego pod ręką. Gdyby tylko więcej ludzi dostrzegło jej potencjał, kosztowała w granicach 40 zł i byłaby aktualizowana jestem pewien, że osiągnęłaby sukces i kto wie… Może w tej chwili bym siedział nad dwójką? Polecam zagrać choć raz.

Oceny końcowe:

Grywalność: 9
Grafika: 7
Dźwięk: 7
Ogólna ocena: 8 (zawyżone, bo gra jednak ma w sobie „coś”)
Cena/jakość: 1

_________________
http://projektsimbax.blogspot.com/ <- Taki sobie blog
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Nie możesz pisać nowych tematów
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum

Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Polski Portal COLOBOTa © 2008 - 2012